Co zrobić gdy ma się cztery dni wolnego? Trzeba pójść w góry. tym bardziej, że końcówka września 2018 roku była ciepła i słoneczna. Prawdziwa złota polska jesień.
Złota polska wrześniowa jesień w górach |
W oddali Beskid Żywiecki |
Właściwie mogłem całą trasę przejść czerwonym Małym Szlakiem Beskidzkim, ale wolałem zostawić sobie MSB na potem, żeby przejść w całości 137 km od Bielska-Białej do końca szlaku na Luboniu Wielkim. Dlatego moja trasa była trochę kombinowana szlakami różnego koloru.
Puste leśne dukty |
Dzień 1 Bielsko-Biała (Stalownik) - Czernichów 12 km
W trasę ruszyłem w Stalowniku, czerwonym szlakiem, którego nie należy mylić z oznaczonym również na czerwono MSB (ten zaczyna się w bielskiej dzielnicy Straconka). Odcinek niby niedługi, ale dość wymagający, ponieważ z poziomu 395 m n.p.m. trzeba się wdrapać na Czupel, 530 metrów wyżej, by następnie zejść do Czernichowa.
Chata na Rogaczu informuje ile jeszcze kilometrów na Księżyc |
A że pogoda była cudowna szło mi się przyjemnie. Natura nie skąpiła cudownych widoków zwłaszcza w górnych partiach, między schroniskiem na Magurce i Czuplem, niezarośnięte od południowej strony. Podobnie jak z zapory w Tresnej, na rzece Sole.
Widok na północ od jeziora Żywieckiego |
Dzień zakończyłem na pustym polu namiotowym Kran.
Puste pole namiotowe - wiadomo, wrzesień |
Dzień 2 Czernichów - Leskowiec 23 km
Skoro znalazłem się w dolinie Soły to znaczy, że znów musiałem się wdrapać pod górę. Ponad 500 metrów. Może niewiele, ale trochę się zasapałem zanim dotarłem szlakiem niebieskim na Mały Kościelec i Jaworzynę (861 m). Nie był to jeszcze najwyższy szczyt tego dnia.
Niebieski szlak |
Widoki znów przepiękne, mimo że niebo zasnuło się chmurami, czasem też pokropiło. Wiadomo, jesień. Czerwonym szlakiem doszedłem potem do Chatki na Potrójnej (nie mylić ze schroniskiem studenckim Chatka pod Potrójną, które znajduje się w pobliżu), gdzie ogrzałem się przy gorącej herbacie zaoferowanej przez właściciela.
Głęboko schowana Chata na Potrójnej |
Pod krzyżem na Leskowcu. Można powiedzieć... po bożemu |
Dzień 3 Leskowiec - Palcza 32 km
Najdłuższy dzień aczkolwiek nie tak bardzo wymagający, bo bardziej było z góry niż pod górę. Po najprzeróżniejszych wyprawach w Tatrach, po dużo bardziej ambitnych wejściach na Rysy, czy przejściu Orlej Perci, nabrałem ochoty na zwyczajne spacery po górach. Bez wyczynu (aczkolwiek nie uważam, by chodzenie po znakowanych szlakach było szczególnym wyczynem).
Pod Leskowcem |
W każdym razie długo i z wielką przyjemnością zszedłem czerwonym szlakiem na Krzeszów, potem trochę pod górkę na Żurawnicę (713 m) by zejść do Zembrzyc nad jeziorem Mucharskim, albo, jak kto woli, na zalewem Świnna Poręba. Obie nazwy oznaczają ten sam akwen. Szkoda, że, jak się wyraził wójt gminy Mucharz, jezioro "to trochę taka wodna atrapa". Nie ma nad nim żadnej infrastruktury rekreacyjnej.
Wodna atrapa |
Tego dnia nie opuściłem czerwonego szlaku; obiecywałem sobie, że wrócę na niego w odpowiednim czasie, żeby przejść Mały Szlak Beskidzki w całości.
Nawet deszcz nie zmącił radości z wędrowania |
Nocleg inny niż wszystkie |
Dzień 4 Palcza - Myślenice 20 km
Chodzenie po niskich górach tym się charakteryzuje, że idzie się na ogół w lesie i nie zawsze można podziwiać zapierające dech w piersiach widoki. Fakt ten w ogóle mi nie przeszkadza, bo bardzo lubię las - jego jesienne barwy i wciąż rozkrzyczanych skrzydlatych mieszkańców.
Jesień 2018 |
Jeśli czegokolwiek żałowałem to tego, że było to ostatni dzień wędrówki. Nawet deszcz, szczególnie obfity tego dnia, dostarczał przyjemnych wrażeń.
Przez większą część dnia musiałem chronić plecak przed wodą |
Mało przyjemnym doznaniem był też hałas z coraz bliższej Zakopianki, narastający z każdym metrem od zejścia z Sularzówki (615 m), a zwłaszcza po wyjściu z lasu. Szkoda, że pięknej perspektywie na Myślenice i rzekę Rabę towarzyszy nieznośny szum pędzących samochodów. Człowiek jest strasznym szkodnikiem.
Polana przed zejściem do Myślenic |
PODSUMOWANIE
Śmiało mogę powiedzieć, że absolutnie każdy może chodzić po szlakach Beskidu Makowskiego i Wyspowego. To wspaniałe miejsca na jednodniowe wypady, ale także na dłuższe wycieczki z namiotem. Nie ma żadnego problemu z zaopatrzeniem, bo zawsze można zejść do jakiejś wsi, ani też z noclegami. Niemal w każdej miejscowości znajdzie się dom z tabliczką agroturystyka. Tereny idealne dla mniej doświadczonych turystów, a także dla tych, którzy chcą potrenować przed dłuższymi trasami - Głównym Szlakiem Beskidzkim czy Głównym Szlakiem Sudeckim.