Miała być kolejna ponad 34-kilometrowa pętla ze Szczyrzyca po szczytach Cietnia i Śnieżnicy. Wyszło mniej; z powodu dość nieoczekiwanego.
|
Śnieżnica (1007 m). Główny cel wycieczki
|
Zaplanowałem przejście nieznaną mi jeszcze częścią Beskidu Wyspowego na wschód od Cietnia (829 m).
Dwa tygodnie wcześniej wszedłem na ten szczyt zielonym szlakiem; tym razem żółtym.
|
Pierwsze metry drogi ze Szczyrzyca
|
Podejście wydawało mi się dość łagodne mimo sporej niemal 500-metrowej różnicy. Żółty szlak jest po prostu niezwykle przyjemny, asfalt powyżej Szczyżyca szybko znika i zmienia się w urokliwą drogę leśną.
|
Żółty szlak na Ciecień to prawdziwa przyjemność
|
Na niebieskim szlaku pod samym Cietniem zatrzymałem się na chwilę na przepięknej polanie. Widać z niej Glichowiec, zaś bardziej na południe, Kamiennik i Lubomira (te dwa szczyty zaliczyłem już
w tym roku).
|
Dla takich widoków chodzę w góry
|
Droga do Kasiny wiedzie przeważnie lasem i nie nastręcza specjalnych trudności. Szlak jest na tyle dobrze oznakowany, że nawet zwalone na trasę drzewa nie utrudniają orientacji. Natomiast niemiłą niespodziankę stanowi 2,5-kilometrowa asfaltowa droga wojewódzka 964 o dużym natężeniu ruchu. Piękne widoki na Beskid Wyspowy rekompensują (trochę) hałas tirów i osobówek.
|
Niefajna droga do Kasiny
|
Kolejną niespodzianką był dla mnie fakt, że po wybudowaniu ośrodka Kasina Ski & Bike zwyczajnie zamknięto fragment niebieskiego szlaku na Śnieżnicę. Przyczyną jest ponoć fakt, że szlak przecina nartostradę i ścieżki rowerowe.
|
Niebieski szlak zamknięty. Turysto martw się sam
|
Tablica proponuje jakieś godzinne obejście nie wskazując którędy. Zresztą nie zamierzałem rezygnować z wejścia; po prostu poszedłem bokiem wzdłuż pokrytego nadal śniegiem stoku. Wokół górnej stacji kolejki (876 m) nadal zalegał śnieg.
|
Widok z górnej stacji wyciągu
|
Do Śnieżnicy brnąłem w śniegu. Nawet nie przypuszczałem, że przydadzą mi się raczki, które przezornie zabrałem na wycieczkę. Do szczytu zostało niecałe pół godziny.
|
Śnieżnica zasługuje na swe imię
|
Dłuższa przerwa na posiłek i gorącą herbatę na Śnieżnicy była najprzyjemniejszą chwilą tej wycieczki.
|
Posiłek na śniegach Śnieżnicy
|
Co prawda szczyt jest zalesiony i nie ma co liczyć na widoki, ale 150 metrów poniżej jest przepiękna polanka z szeroką perspektywą na Ciecień.
|
Punkt widokowy pod Śnieżnicą
|
Ze Śnieżnicy w stronę wsi Dobra zszedłem zielonym szlakiem. Śnieg dość szybko się skończył, tak więc raczki zdjąłem po kilkuset metrach. I tak, w dobrym nastroju, zszedłem do Dobrej. Nawet nie przypuszczałem jaki koszmar mnie czeka - że resztę drogi przejdę asfaltem.
Planując trasę zawsze zakładam, że asfaltowe odcinki będą się pojawiać. Rozumiem, że czasem nie ma możliwości inaczej poprowadzić szlaku. Nie przypuszczałem, że przez następną godzinę przyjdzie mi mordować się na drogach, w tym na krajówce nr 28. Nie, nie można prowadzić szosą szlaku pieszego. Od razu przypomniało mi się dwadzieścia koszmarnych kilometrów asfaltowej drogi na Głównym Szlaku Sudeckim między Dusznikami a Zieleńcem (zresztą niejedynych na GSS).
|
Wieś Dobra. To nie jest szlak pieszy
|
Gdy zorientowałem się, że czarny szlak pieszy, czyli asfaltowy, z Dobrej do Stróży niczym nie różni się od zielonego do Dobrej (niekończącej się wsi z paskudnym ruchem kołowym), a ja dalej idę wśród samochodów, moim oczom ukazał się przystanek autobusowy. Spojrzałem na zegarek, potem rozkład - bus do Szczyrzyca przyjeżdżał za pięć minut. Nie miałem wątpliwości co dalej robić; bez żalu zrezygnowałem z dziewięciu kolejnych kilometrów asfaltu.
Następnym razem, planując trasę, uruchomię street view na mapach Google by sprawdzić czy aby szlak pieszy nie pokrywa się z szosą. Nie po to jadę w góry by oddychać spalinami i słuchać wycia silników. Nutą pozytywną niech pozostanie wspomnienie cudownych widoków z polanek pod Cietniem i pod Śnieżnicą.
|
Polana w lesie na zielonym szlaku - zejście do Dobrej
|
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz